Przejdź do treści

W tym momencie nie pamiętam nazwy tej miejscowości

 

Photo by Andrzej Dzwonnik  

    W tym momencie nie pamiętam nazwy tej miejscowości. Byliśmy tam tylko na zachodzie słońca. Odwiedziliśmy ten zanzibarski kurort zaraz po tzw. „pływaniu z delfinami”. Jeśli ganianie motorowerowymi łodziami za spłoszonymi zwierzętami można nazwać „pływaniem”, niech tak będzie.

Photo by Andrzej Dzwonnik  

Photo by Andrzej Dzwonnik  

   Na plaży głównie turyści lubiący „sopockie klimaty”. Szampan. Kolacje na plaży i kilkunastu próbujących zarobić Suahili.

Photo by Andrzej Dzwonnik  

    Zdecydowanie, wolę „nasze” klimaty z „Jambianic”. Pusto i cisza. Bez zbędnego pilnowania rzeczy pozostawionych na plaży  w trakcie pływania. 

Photo by Andrzej Dzwonnik  

   Zszokowani cenami ryb, oczywiście dla nas – Białych ceny są inne niż dla tubylców, nie próbujemy negocjować. Chociaż świeży tuńczyk z grilla nie byłby zły…Żegnamy Kizimkazi Mkunguni, chyba bez większych emocji i nadziei na nasz powrót w to zatłoczone miejsce.

Photo by Andrzej Dzwonnik  

Photo by Andrzej Dzwonnik  

Photo by Andrzej Dzwonnik  

Photo by Andrzej Dzwonnik